Bieszczady to dla mnie ciągle góry nieodkryte. Byłem tu dopiero po raz trzeci. Pierwsza wizyta to wrzesień 2020, kiedy to wraz z trójka znajomych tutaj kończyliśmy Główny Szlak Beskidzki. Druga wizyta to rowerowa wycieczka w sierpniu 2021. No i teraz, czyli połowa października 2021. Opisywany wyjazd to wycieczka typowo fotograficzna, chciałem uchwycić aparatem piękno jesiennych Bieszczad. Poniżej znajdziecie moje propozycje miejsc które warto odwiedzić wraz z fotograficzną relacją.

Na pierwszy ogień wybrałem Bukowe Berdo. Moją wycieczkę rozpocząłem z Wołosatego, kierując się na Tarnicę, następnie zejście do Przełęczy Goprowskiej i ponownie w górę na Krzemień. Stąd już tylko parę minut i byłem na szczycie. Na szczyt dotarłem długo przed zachodem słońca w związku z tym miałem sporo czasu na delektowanie się widokami. Szlak z Wołosatego to nie jedyna opcja dotarcia na Bukowe Berdo. Alternatyw na start jest kilka, Ustrzyki Górne (czerwony) Widełki (niebieski), Muczne (żółty) oraz Wołosate okrężną drogą, przez Przełęcz Bukowską, Rozsypaniec, Halicz. Opcji dotarcia na szczyt jest sporo, wszystko zależy od tego ile kilometrów chcemy przejść i co jeszcze zobaczyć. Pod względem widokowym najciekawsza jest trasa przez Przełęcz Bukowską, Halicz i Rozsypaniec.

Według mojego planu, nie była mi znana lokalizacja kolejnego miejsca do odwiedzenia. Z ubiegłorocznej wizyty w Bieszczadach (GSB), mam na telefonie fajne zdjęcie (powyżej). Chciałem w tym roku się tam dostać. Jestem trochę rozczarowany ponieważ kilka osób, które w teorii powinny znać Bieszczady (kasjer z budki z biletami, pracownik parkingu Wołosate, właściciel sklepu i jeszcze przynajmniej dwie inne osoby) sugerowały mi, że to Połonina Caryńska, dodam, że nawet wszechwiedzący wujek Google, sądził to samo co zapytane osoby.

Samochodem pojechałem na Przełęcz Wyżniańską, aby zielonym szlakiem wyjść na grzbiet połoniny caryńskiej. Zielony szlak to najszybsza opcja wyjścia na połoninę. Wychodząc w górę, zdałem sobie sprawę, że to jednak nie tutaj. Skojarzyłem pewne fakty i zdałem sobie sprawę, że te zdjęcie jest z ostatniego dnia naszej wędrówki i że to jest Halicz lub Rozsypaniec. Zły sam na siebie dostałem się na grzbiet połoniny, gdzie zastałem mgłę. Niestety tego wieczoru nie było mi dane wyciągnąć aparatu, deszcz wygonił mnie na parking. Plusem tej wycieczki było spotkanie trzeciego stopnia, a mianowicie jestem jednym z nielicznych którym było dane spotkanie Pana Rysia. Pan Ryś wyszedł na szlak jakieś 300 metrów od parkingu, chwilę popatrzył na mnie by zejść ze szlaku i zniknąć w lesie. Powiem tak, serce zaczęło bić mocniej, bo to jednak spory kotek.

Kolejny poranek znów mglisty, postanowiłem wybrać się na polanę w kierunku “Rawek” a dokładnie na Wyżniański Wierch, ładne miejsce, szkoda tylko że poranek był bardzo mglisty.


Jedziemy dalej, kierunek Duszatyn, pokonując kręte bieszczadzkie drogi wróciły wspomnienia z rowerowej wyprawy. Wróciły wspomnienia z tych podjazdów, nawet nogi zaczęły palić, pomimo tego że siedziałem w samochodzie. Jeśli Duszatyn to rzecz jasna Jeziorka Duszatyńskie. Super miejsce, nie tylko na jesień, zakładam, że obojętnie od pory roku jest tutaj pięknie. Samochód można zostawić na dużym parkingu w Duszatyniu. Od parkingu do jeziorek jest około półtorej godziny drogi. Łatwy, przyjemny szlak biegnący wzdłuż szemrzącego strumyka, warto. Same jeziorka widziałem po raz drugi. Tym razem w typowo jesiennych odcieniach, magiczne miejsce, które warto zobaczyć o każdej porze roku.

Obierając kierunek dom zatrzymuję się w Komańczy. Będąc w tym miejscu odwiedzam znajomych z K85. Czas szybko mija przy pogaduchach i kawie, od czasu do czasu zerkam na zegarek aby nie spóźnić się na kolejny zachód słońca. Tym razem moim celem jest Wahalowski Wierch. Na obszerną halę docieram 30 minut przed zachodem. Słonko ładnie oświetla okolicę, dając możliwość ciekawego ujęcia.

Tutaj kończę moją jesienną trzydniówkę w Bieszczadach. Trzy dni to mało czasu, dlatego w zimie zarezerwuję sobie więcej czasu na fotograficzne wojaże w tej okolicy. Bieszczady są daleko dla większości, ja osobiście uważałem, że zbyt daleko i często wybierałem Podhale i Beskidy. Jednak kto tutaj przyjedzie z pewnością będzie wracał, ponieważ tutejszy klimat jest wyjątkowy.
Zostawcie email, aby nie przeoczyć kolejnych relacji i inspiracji na Wasze wycieczki.